Dwujęzyczna strona, globalne leady bez rewolucji

Drzwi na świat w tej samej fasadzie

Dwujęzyczna strona to nie „drugi serwis”, tylko ta sama, dobrze zaprojektowana fasada z dwiema klamkami. Z perspektywy właściciela firmy liczą się dwie rzeczy: czy zrobimy to szybko i czy nie zepsujemy tego, co już działa w SEO i w konwersji. Dobra wiadomość: da się. W tym tekście przeprowadzę Cię przez plan na 30 dni – bez rewolucji, za to z efektami, które poczujesz w kalendarzu rozmów. Będzie o wyborze treści na start, o języku i walutach, o przełączniku języka, o hreflangach i strukturze adresów (Google Search Central), o zaufaniu (opinie, dowody), a także o typowych pułapkach, które potrafią zabić zapał. Wszystko w duchu prostoty – tak, by Twoja strona zachowała rytm i spokój, o którym pisałem w „Nowy Jork × Web Design”.

Strategia: co naprawdę musi być po angielsku (i dlaczego nie wszystko)

Zacznij od „wersji minimum, która sprzedaje”: home, oferta (1–2 kluczowe usługi), 3–5 case’ów i kontakt. Resztę dobudujesz w iteracjach, zgodnie z planem opieki z wpisu „Plan utrzymania strony WWW”. Nie tłumacz automatycznie całego bloga – wybierz 3–4 teksty, które najlepiej „zgrywają się” z ofertą i są ponadczasowe (np. „Strony marek premium” czy „Portfolio, które sprzedaje”). To pozwala uruchomić wersję EN w dobrym tempie i nie rozciapać budżetu.

Język vs. lokalizacja: nie tylko słowa, także kontekst

Różnica między „translation” a „localization” jest prosta: tłumaczenie oddaje słowa, lokalizacja oddaje intencję. W praktyce: waluta przy cenach lub widełkach, godziny kontaktu w strefie GMT/CET, jednostki (metry vs feet), a nawet fotografie (pokazuj realizacje i referencje rozpoznawalne dla gościa z UK/US). Jeżeli piszesz „oddzwaniamy w 24 h”, to naprawdę oddzwoń – i zapowiedz to w treści kontaktu (patrz „Kontakt, który domyka”). W mikrocopy unikaj idiomów, które nie przenoszą się 1:1. Zamiast „ogarniemy temat”, napisz „We’ll handle it end‑to‑end”. To dalej zwykły język, ale zrozumiały.

Przełącznik języka: ma być przewidywalny, nie efektowny

Najlepiej działa tekstowy przełącznik „PL / EN” w prawym górnym rogu lub w headerze mobilnym, który prowadzi do tej samej podstrony w drugim języku. Unikaj flag – jak przypomina Nielsen Norman Group („Flags Are Not Languages”), język ≠ państwo. Dobrze, gdy przełącznik nie powoduje „skakania” układu i nie gubi pozycji na stronie (kotwice). To szczegół, który wpływa na spokój użytkownika i na wskaźniki zaangażowania.

Architektura adresów i hreflangi: zrób to „po bożemu”

Na WordPressie najprościej uruchomić wersję EN w podkatalogu /en/. To czytelne dla użytkowników i dla Google. Każda podstrona PL powinna mieć odpowiednik EN z znacznikami hreflang wzajemnie wskazującymi wersje. Jeśli celujesz w UK i US, rozważ en-gb i en-us – pamiętając o zgodności z BCP47 (W3C i18n). Unikaj mieszania subdomen i katalogów; im prościej, tym mniej kłopotów w utrzymaniu. Kanoniczne adresy prowadzą do wersji samej siebie (nie krzyżuj ich między językami).

SEO on‑page po angielsku: te same zasady, inne frazy

Tytuły i opisy pisz językiem efektu („Website for architecture studio – portfolio that sells”), nagłówki układaj logicznie, a treść łącz wewnętrznie z ofertą i case’ami EN. Kluczowe jest słowo kluczowe typu „architecture studio website” zamiast dosłownego „pracownia architektoniczna strona”. Jeśli korzystasz z danych strukturalnych, pamiętaj o wytycznych Google dotyczących structured data – to baza pod rozszerzone wyniki (np. FAQPage dla krótkiego Q&A o współpracy).

Oferta i zaufanie: te same dowody, ale „przetłumaczone”

Na wersji EN pokaż te case’y, które najbardziej „przenoszą się” kulturowo. Jeżeli masz publikacje lub nagrody, nazwij je tak, jak rozumie je gość z UK/US. Pod ofertą wstaw krótkie „How we work” i link do portfolio pisanego językiem efektu. To skraca dystans i buduje przewidywalność – to samo, o czym piszę w „Mała firma vs korporacja”.

Formularz i czas reakcji: empatia działa globalnie

Formularz EN niech ma cztery pola (name, email, subject, message) i jedno zdanie o czasie odpowiedzi („We reply within 24 hours”). Zadbaj o UX mobilny – kciuk i klawiatura angielska potrafią zrobić psikusa. Więcej praktyki w moim tekście o kontakcie, który domyka. Jeśli używasz kalendarza, pokaż sloty w czasie klienta (np. CET i GMT) i wyjaśnij, jak wygląda rozmowa wstępna.

Waluty, oferty i cenniki: prosto i uczciwie

Nie musisz na starcie podawać cen co do grosza. Wystarczą widełki i zakresy z jasnym zakresem prac („From £X – includes… Excludes…”). Jeżeli podajesz obie waluty, niech przelicznik będzie orientacyjny i nazwany. Ukryte koszty zabijają zaufanie szybciej niż błędy językowe – o tym szerzej pisałem w tekście o „cichych zabójcach UX”.

Wydajność i dostępność: szybkość to uprzejmość

Wersja EN powinna być równie szybka co PL. Tu liczą się podstawy: lżejsze zdjęcia (WebP/AVIF), sensowne alt-y po angielsku i przewidywalny układ. Jeśli chcesz zobaczyć, co realnie wpływa na doświadczenie, zajrzyj do web.dev – Core Web Vitals i do Think with Google o mobile UX. Pamiętaj: szybkość to uprzejmość, a uprzejmość sprzedaje.

Plan na 30 dni: z kalendarza właściciela

Tydzień 1: wybierasz zakres (home, oferta, 3–5 case’ów, kontakt), spisujesz słowniczek terminów i przygotowujesz materiały. Tydzień 2: tłumaczenia/lokalizacja i projekt przełącznika. Tydzień 3: wdrożenie, /en/, hreflangi, przekierowania, testy mobilne. Tydzień 4: publikacja, Search Console, pierwsze linki zewnętrzne (profil firmy, katalogi branżowe), szybka akcja contentowa w EN (1 wpis + 1 case). Wszystko w duchu iteracji z planu opieki.

Najczęstsze błędy (i jak ich nie popełnić)

Mieszanie flag i języków, ukrywanie przełącznika, brak odpowiedników URL (prowadzenie wszystkich na home EN), automatyczne tłumaczenia bez przeglądu człowieka, brak aktualizacji polityki prywatności i regulaminu w EN, brak spójności w walutach, „kopiuj‑wklej” referencji bez zgody klienta. Każdy z tych błędów jest do uniknięcia, jeśli trzymasz się planu i prostych zasad użyteczności. Chodzi o spokój, o którym tyle piszę w „stronach marek premium”.

Dwie klamki, ten sam dom

Dwujęzyczność nie robi z Ciebie korporacji. Robi z Ciebie markę, z którą łatwiej się porozumieć. Kiedy wersja EN jest naturalnym rozszerzeniem PL – spójnym w języku, tempie i dowodach – Twoja strona zaczyna pracować globalnie. A o to chodzi.

Chcesz uruchomić wersję EN bez rewolucji i spadków w SEO? Zrobimy to w 30 dni.

Wypełnij brief

Comments are closed.